piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział V



Wszystko się trzęsło. Głowa się trzęsła, ręce się trzęsły, obraz się trząsł. Moje myśli przemierzały odległą galaktykę, aby za chwilę wrócić do mnie jak bumerang uderzający mnie w czoło i zostawiający fioletowego siniaka. Znalazłam się poza wszelkim czasem, bezbronna i obdarta z godności, aby za chwilę obudzić się z nieistniejącego snu i zacząć oddychać TYM powietrzem.  Czarne plamki powoli mijały, a ich miejsce zastępowały zamglone zielone ściany pomieszczenia. A więc jestem. A więc się nie udało.
- Czy ty słyszysz co ja do ciebie mówię!? Ocknij się do cholery jasnej, porżnęło cię do reszty!? – ależ ten głos dudnił w uszach. Głośniej się nie dało? – Coś ty ze sobą zrobiła!? Co cię napadło!? – w głowie huczało i huczało, ale najwyraźniej osobnik wydający dźwięki o tak wysokiej częstotliwości dopiero się rozkręcał – Nie pozwalam ci się nie obudzić! Słyszysz!?
- Co pan robi? – kolejny głos, na szczęście cichszy – Niech pan ją puści! – coś szarpnęło, zaszurało i na chwilę zapanowała absolutna cisza. Oddychałam głęboko, a ktoś pochylił się nade mną i przeraźliwie dyszał.
- Siostro, zabieramy ją. – powiedział spokojnie ten drugi głos, jakby „zabranie jej” było na porządku dziennym.
- Nie zgadzam się! – osobiście byłam tego samego zdania – Najpierw muszę z nią porozmawiać! – ten pierwszy głos był zawzięty, nie dawał za wygraną. Ktoś głośno westchnął i po chwili dokądś jechałam. Czułam się prawie jak na kolejce w wesołym miasteczku. Mdliło mnie, kręciło mi się w głowie, więc postanowiłam się zdrzemnąć. Tylko na chwilkę.
     W końcu przyszedł czas, kiedy musiałam przestać udawać że śpię i zmierzyć się z osobą, która siedziała koło mnie. Od ładnego kwadransa starałam się równomiernie oddychać i stwarzać pozory zmorzonej głębokim snem dziewczynki. Powoli otworzyłam oczy, jakbym robiła to po raz pierwszy. Przebiegłam wzrokiem po całej sali, a potem utkwiłam wzrok w moim gościu, który zapewne od jakiegoś czasu lustrował mnie z góry do dołu. Nie powiedziałam nic. Może czułam potworny wstyd, a może to duma nie pozwalała mi spojrzeć prosto w jego mądre, orzechowe oczy.
- Salem. – ciepły głos był niczym miód oblewający moje serce – Jak mogłaś to zrobić sobie… i mi? – nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jego smutny wzrok mówił sam za siebie – zawiodłam go. Przyjaciele mogą na sobie polegać, a nie „rozwiązywać” problemy w pojedynkę i to jeszcze w tak idiotyczny sposób. Czemu ja najpierw robię, a potem myślę?
- Nie było mnie kilka dni, a ty już zdążyłaś tyle nawywijać… - westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą. Wiedziałam jednak, że w kącikach jego ust czaiła się radość, że widzi mnie w jednym kawałku.
- Chester, ja – nie zdążyłam dokończyć, bo położył mi palec na ustach.
- Ty lepiej nic już nie mów. – uśmiechnął się półgębkiem i spuścił wzrok. Na jego twarzy malowały się wszystkie troski sprzed kilku godzin. Dotknęłam delikatnie jego dłoni, na co on uścisnął ją lekko.
- Przepraszam. – szepnęłam. Nareszcie to powiedziałam. Dotyczyło to nie tylko ostatniego incydentu, ale też parszywego wtrącania nosa w nie swoje zapiski. Było to ostatnie słowo, które padło miedzy nami aż do następnego dnia.
     Bennington siedział przy mnie całą noc. Nie musiałam otwierać oczu, aby to wiedzieć. Czułam jego obecność, słyszałam jego miarowy oddech. Starał zachowywać się jak najciszej, aby mnie nie obudzić i rzeczywiście wychodziło mu to perfekcyjnie. Jak zwykle mój sen był przerywany najróżniejszymi dźwiękami dochodzącymi z zewnątrz, ale specjalnie nie otwierałam oczu, aby nie czuł się winny. Wczesnym rankiem przyszła do mnie pielęgniarka. Po obserwacji wszystkich podłączonych do mnie urządzeń, pokręciła głową i spode łba spojrzała na Chestera.
- Przez takiego dziada się pogrążać… Ach, ta dzisiejsza młodzież. – mruczała pod nosem i człapała od okna do drzwi, aż w końcu puściła mężczyźnie ostatnie mordercze spojrzenie i wyszła z sali.
Patrzyliśmy na zamykające się powoli drzwi i niknącą w głębi korytarza krępą postać kobiety. Niesamowite, jak ludzie mogą oceniać innych na podstawie „pierwszego wrażenia”.
- Obudziłaś się. – stwierdził chłopak bacznie mierząc mnie wzrokiem. Byłam pod wrażeniem jego bystrości. – Teraz czas na wyjaśnienia. – mimowolnie zadrżałam – Salem, posłuchaj mnie uważnie, bo nie lubię powtarzać dwa razy, nawet takim słodkim dziewczynkom jak ty. – w tym momencie potargał mnie po czarnej czuprynie, ale za chwilę jego radosny nastrój zastąpiła powaga. – To co wtedy z tą teczką… Zachowałem się jak dupek. Jak małe, obrażone na cały świat czteroletnie dziecko… Nie, czekaj. Teraz ja mówię… Zostawiłem cię w tak trudnym dla ciebie momencie życia, chociaż obiecywałem co innego. – teraz to ja zasłoniłam mu usta dłonią dając mu do zrozumienia, aby przestał opowiadać tego typu głupoty.
- Dobrze, a teraz posłuchaj mojej wersji, panie Be. – odetchnęłam głęboko, a on nie odezwał się już ani słówkiem. – Współczuję ci, że spotkałeś tak perfidnie wścibską i bezczelną osobę, która pod twoją nieobecność, związaną z jej interesem, postanawia bezwstydnie zajrzeć do cudzej teczki, nie kryjąc się z tym w ogóle. – powiedziałam wszystko na jednym wdechu, a kiedy chciałam rozpocząć kolejne zdanie, Chester po raz kolejny mnie uciszył.
- A ja sobie nie współczuję, tylko dziękuję, że takie zakręcone wścibskie baby jeszcze istnieją na tym świecie. 
 

18 komentarzy:

  1. Awwwww ^^ Ona żyje, a on do niej przyszedł ^^ Rozdział świetny i ta końcówka boska. Dla mnie ten rozdział jest za krótki, ja chce więcej xD Przy okazji zapraszam do siebie na XI lost-in-your-mistakes.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!!!
    Najlepszy jest ten fragment z "wścibską babą" i to, jak Chester walczy o Salem. Chcę więcej.

    A co do mojego tekstu, to raczej nie będzie więcej rozdziałów takich, jak ostatni. Nie czuję tej tematyki.
    I dziękuję, że mnie poinformowałaś.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anjxffefcnhthkrnj świetne:D Ale mnie wciągnęłaś:D I ten tekst: "A ja sobie nie współczuję, tylko dziękuję, że takie zakręcone wścibskie baby jeszcze istnieją na tym świecie." hehe oj Chaaz;)
    Zapraszam też do mnie, nowy rozdział: pod-skrzydlem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wooo, cudny rozdział :D. To jak Chazzy się zachował, jak o Nią walczył :). Z niecierpliwością czekam na next'a, i zapraszam do mnie na http://you-live-only-once-bitch.blogspot.nl/
    Pozdrawiam,
    Alice

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na XII rozdział: lost-in-your-mistakes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże kocham to ! <3 Przeczytałam wszystko z zapartym tchem, prawie przez łzy ! Jest na prawdę świetny. Czekam na następny i zapraszam do mnie na http://trojkatdiabla.blogspot.de/ . Jeśli wpadniesz, to zostaw po sobie jakąś pamiątkę ;) Z góry dzięki. A blog jest na prawdę świetny, masz już fankę, mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam wszystko w jednej chwili, jednym tchem. Genialne, prawdziwa inspiracja.
    Wpadnij od czasu do czasu do mnie na historia-heather-spender.blogspot.com i napisz w komentarzu co myślisz, bo opinia kogoś z takim talentem to dla mnie coś bezcennego :D Przy okazji daj znać kiedy będzie kolejny rozdział, bo czekam niecierpliwie <3

    www.historia-heather-spender.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy nieco szybciej niż zamierzałam, zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na nowy: lost-in-your-mistakes.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowy rozdział: http://pod-skrzydlem.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam na nowe Truuudne Sprawy na: lost-in-your-mistakes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na nowy XV: lost-in-your-mistakes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo proszę - dodaj kolejny rozdział !
    Zaglądam tu codziennie i nie mogę się doczekać aż wreszcie coś dodasz :)

    OdpowiedzUsuń
  14. zaczynam pisać opowiadanie o LP lekko odbiegające od realiów..

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy dodasz następny rozdziała ? Wpadam tu regularnie co tydzień i nic nowego . Mam nadzieje, że nie zakończyłaś bloga ... Jak jak coś dodasz to daj znać . Może w wolnych chwilach wpadniesz do mnie i poczytasz ? To mój pierwszy blog . Wracaj jak najszybciej .

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejka. Tak się spóźnić. Już tyle czasu nie piszesz tego bloga, a ja dopiero dzisiaj go zobaczyłam :(
    Nie poddawaj się, pisz dalej, bo umiesz, bo uszczesliwiasz tym ludzi, bo lubisz to robic. Czy Chester sie kiedys poddal ? Nie. To bierz z niego przyklad dziewczyno i pisz dalej! Moze juz jest za pozno, ale mam nadzieje ze kontynuujesz te historie! Pozdrawiam i zycze weny!

    OdpowiedzUsuń